Przejdź do głównej zawartości

Świadectwo: Bóg, bliscy i ja

Czasami zastanawiałam się gdzie jest granica między pomaganiem innym,
a zainteresowaniem sobą i polepszaniem relacji z Bogiem. W moim odczuciu granica jest bardzo cienka, czasami nawet nie zauważalna. Dostrzegalna tylko dzięki Bożemu światłu.

Do niedawna wydawało mi się, że jeśli pomagam innym i skupiam dużo uwagi na tym aby inni byli zadowoleni to pomaga mi to w utrzymaniu bliskiej relacji z Bogiem. Myliłam się jednak, bowiem gdy skoncentrowałam się wyłącznie na pomaganiu innym tak bardzo chciałam wszystko idealnie zrobić i nikogo nie rozczarować, że radość która była na początku zamieniła się w złość. Z biegiem czasu zaczęła brać na siebie wiele obowiązków co doprowadziło do tego że zaczęłam nie panować nad rzeczami, które powinnam zrobić. Próbowałam jednocześnie zatapiając się w pomoc innym zapomnieć o swoich problemach. Pan Bóg odszedł na dalszy plan, pozostały tylko albo aż tylko codzienne Msze Święte. Na szczęście Bóg przy nas zawsze czuwa nawet wtedy, przede wszystkim wtedy kiedy nam się wydaje, że jest beznadziejnie i że nie da się nic zrobić.

W moim przypadku zbyt duża liczba ludzi, brak ciszy przyniosły rozdwojenie. W pewnym momencie nie radziłam sobie sama z sobą. Pojechałam na rekolekcje jako animatorka 
i w zasadzie wielu zmian się nie spodziewała bo pojechałam dla innych. Ale Pan Bóg miał lepszy dla mnie plan i zaczęło się wiele zmian. Wróciła przeszłość, która doprowadziła do tego że postanowiłam zmienić pewne sprawy w swoim życiu. 

Znajomi, rodzina nie są źli. Złe jest to, że w biegu życia, w zabieganiu o innych tracimy relacje z Bogiem. Bliscy są nam potrzebni, ale przede wszystkim jest nam potrzebna cisza do poukładania życia z Bogiem, bo nikt zamiast mnie tego nie zrobi. Mogę uciekać od poukładania relacji z Bogiem, ale czym bardziej będę uciekać tym więcej wysiłku będę musiał, musiała zrobić aby do niego wrócić. A powrót może być bolesny, bowiem zmiany wymagają wysiłku i pracy z naszej strony. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje świadectwo bycia w oazie

W oazie jestem 6 rok. Wszystko zaczęło się od chęci aby ktoś zaakceptował mnie taką jaką jestem, aby zaakceptował to że wierze i że Bóg jest dla mnie kimś bliskim. Potem poszło jakoś w górki, spotkałam na dyżurze w szkole księdza który pomógł mi dotrzeć do księdza który zajmuje się oazą. On zaproponował mi abym pojechała na oazę modlitwy miedzy czasie formując się. Pojechałam na ONŻ I potem formowałam się pod jego opieką i został moim kierownikiem duchowym i stałym spowiednikiem po czym pojechałam na ONŻ II i dalej formowałam się w małej grupce ale już w Lublinie. Po powrocie z ONŻ II wstąpiłam do diakonii ewangelizacji. Tu kontynuowałam także formacje po ONŻ III. Po 2 latach formacji w diakonii i po doświadczeniach jakie otrzymałam od Boga podjęłam się prowadzenia grupy, zaangażowałam się bardziej w oazie, podjęłam się bycia animatorem liturgicznym. Grupa nadal funkcjonuje sprawnie, wspólnota angażuje się w obstawę Mszę Świętą i w nabożeństwa okresowe na miarę możliwości każdej z gr...

Dary Ducha Świętego

DARY DUCHA ŚWIĘTEGO w nauczaniu papieża Franciszka (cykl katechez wygłoszonych w ramach Audiencji Generalnych w 2014 roku) Duch Święty stanowi to, co ożywia, siłę życiową Kościoła i każdego chrześcijanina z osobna: jest miłością Boga, który z naszego serca czyni swoje mieszkanie i wchodzi w komunię z nami. Jest On zawsze z nami. Jest w nas zawsze, w naszym sercu. Sam Duch jest "darem Bożym" w najwyższym stopniu (por. J 4,10) i sam z kolei udziela tym, którzy Go przyjmują różnych darów duchowych. Kościół wyróżnia ich siedem. Jest to liczba, która symbolicznie mówi: pełnia, całość. Uczymy się o nich przygotowując się do sakramentu bierzmowania, a przyzywamy ich w starożytnej modlitwie nazywanej "Sekwencją do Ducha Świętego". Są to dary: mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej. DAR MĄDROŚCI 1. Tak więc pierwszym darem Ducha Świętego według tego tradycyjnego wykazu jest dar mądrości. Nie chodzi tylko o ludzką mądrość, będącą owocem pozna...

Grzech ciężki czy lekki

C zy to już grzec h ciężki czy jeszcze lekki? Jak je rozpoznać? Ks. Michał Lubowicki - 10.04.17 Normalną drogą gładzenia grzechów lekkich jest praktykowanie chrześcijańskiej miłości, ożywianej uczestnictwem w Eucharystii i przełożonej na język codziennych postaw i działań. Grzechy popełniamy myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Każdy jest brakiem miłości wobec Boga i bliźniego, czyli chybieniem celu, do którego zostaliśmy stworzeni. Gdy wybieramy inny cel, gdy przedkładamy jakieś inne – mniej lub bardziej pozorne – dobro ponad miłość, mamy do czynienia z grzechem. Dzielimy je na lekkie i ciężkie. Na czym polega ten podział? Jak rozpoznać, czy mój konkretny grzech był lekki, czy ciężki? Grzech, na który mogę sobie pozwolić? Nie znajdziemy nigdzie pełnej, konkretnej listy czynów kwalifikowanych jako grzechy śmiertelne, choć czasem wydaje nam się, że jej istnienie znacznie uprościłoby sprawę. Jest to jednak sposób widzenia, który więcej wspólnego ma z prawem niż z miłością. A przecież g...