Czasami zastanawiałam się gdzie jest granica
między pomaganiem innym,
a zainteresowaniem sobą i polepszaniem relacji z Bogiem. W moim odczuciu granica jest bardzo cienka, czasami nawet nie zauważalna. Dostrzegalna tylko dzięki Bożemu światłu.
a zainteresowaniem sobą i polepszaniem relacji z Bogiem. W moim odczuciu granica jest bardzo cienka, czasami nawet nie zauważalna. Dostrzegalna tylko dzięki Bożemu światłu.
Do niedawna wydawało mi się, że jeśli
pomagam innym i skupiam dużo uwagi na tym aby inni byli zadowoleni to pomaga mi to w
utrzymaniu bliskiej relacji z Bogiem. Myliłam się jednak, bowiem gdy
skoncentrowałam się wyłącznie na pomaganiu innym tak bardzo chciałam wszystko
idealnie zrobić i nikogo nie rozczarować, że radość która była na początku zamieniła
się w złość. Z biegiem czasu zaczęła brać na siebie wiele obowiązków co
doprowadziło do tego że zaczęłam nie panować nad rzeczami, które powinnam
zrobić. Próbowałam jednocześnie zatapiając się w pomoc innym zapomnieć o swoich
problemach. Pan Bóg odszedł na dalszy plan, pozostały tylko albo aż tylko codzienne
Msze Święte. Na szczęście Bóg przy nas zawsze czuwa nawet wtedy, przede
wszystkim wtedy kiedy nam się wydaje, że jest beznadziejnie i że nie da się nic
zrobić.
W moim przypadku zbyt duża liczba ludzi, brak ciszy przyniosły rozdwojenie. W pewnym momencie nie radziłam sobie sama z sobą. Pojechałam na rekolekcje jako animatorka
i w zasadzie wielu zmian się nie spodziewała bo pojechałam dla innych. Ale Pan Bóg miał lepszy dla mnie plan i zaczęło się wiele zmian. Wróciła przeszłość, która doprowadziła do tego że postanowiłam zmienić pewne sprawy w swoim życiu.
W moim przypadku zbyt duża liczba ludzi, brak ciszy przyniosły rozdwojenie. W pewnym momencie nie radziłam sobie sama z sobą. Pojechałam na rekolekcje jako animatorka
i w zasadzie wielu zmian się nie spodziewała bo pojechałam dla innych. Ale Pan Bóg miał lepszy dla mnie plan i zaczęło się wiele zmian. Wróciła przeszłość, która doprowadziła do tego że postanowiłam zmienić pewne sprawy w swoim życiu.
Znajomi, rodzina nie są źli. Złe jest to, że w biegu życia, w zabieganiu o innych tracimy relacje z Bogiem. Bliscy są nam potrzebni, ale przede wszystkim jest nam potrzebna cisza do poukładania życia z Bogiem, bo nikt zamiast mnie tego nie zrobi. Mogę uciekać od poukładania relacji z Bogiem, ale czym bardziej będę uciekać tym więcej wysiłku będę musiał, musiała zrobić aby do niego wrócić. A powrót może być bolesny, bowiem zmiany wymagają wysiłku i pracy z naszej strony.
Komentarze
Prześlij komentarz