Przejdź do głównej zawartości

Czego Bóg ode mnie pragnie? Słów kilka o powołaniu.

Jak odkryć swoje powołanie? Poradnik praktyczny


Nie ma człowieka bez powołania. Jak odkryć swoją drogę? Na czym się skupić, a czego nie przecenić? Oto praktyczny poradnik dla wszystkich rozeznających swoje powołanie.

Powołanie to dar Boga, który dotyczy każdego człowieka. Rodzice przekazują nam geny i predyspozycje psychospołeczne, ale oprócz ciała mamy jeszcze nieśmiertelną duszę, w której Bóg złożył dar bycia podobnym do Niego. Kiedy odkrywamy nasze podobieństwo do Boga, poznajemy swoje powołanie. Czasem utożsamiamy powołanie z zawodem, jaki mamy wykonywać. Jednak dla ludzi wierzących powołanie to misja, która dotyczy wyboru miłości: może to być miłość małżeńska, miłość konsekrowana, miłość duszpasterska czy miłość poświęcona dla dobra Kościoła i ludzi poprzez bycie uczniem, uczennicą Chrystusa, ale poza stanem małżeńskim czy kapłańskim.

3 stopnie powołania

W odkrywaniu powołania trzeba pamiętać o trzech jego stopniach.

  • Po pierwsze jestem powołany do życia. Bóg mnie chciał, jestem jedyny i niepowtarzalny. To powołanie wiąże się ze zgodą na siebie, zgodą na istnienie. Może wydać się to błahe i zbyt podstawowe, ale dziś wielu młodych ludzi nie akceptuje siebie i swojego życia. Dopóki nie spotkamy się sami ze sobą, dopóty będziemy zakładać maski, będziemy jak avatar – nie poznamy siebie w prawdzie.
  • Drugie powołanie to powołanie do wiary. Nie chodzi tu tylko o wiarę w Boga w sensie, że wiem, że On istnieje, ale o rzeczywiste budowanie z Nim relacji, odkrywania w Nim swojego przyjaciela, obrońcy, powiernika.
  • Trzeci stopień to powołanie do miłości. Każdy człowiek został przez Boga uzdolniony, by kochać coraz bardziej jak kocha On – miłością wolną i niezaborczą. A kiedy odkryje się powołanie do miłości, można wybrać drogę, na której tę miłość będzie się realizowało.

Każdy jest powołany

Nie ma człowieka bez powołania. Ważne jednak, by pamiętać, że powołanie to nie coś, co się “ma”, ale to coś, co JEST. Ja nie “mam” powołanie, ja “jestem” powołany! To kwestia tożsamości, dotyczy naszego “być” – nie da się tego porzucić, uciec od tego. Każde życie jest powołaniem i każdy człowiek jest powołany. Oczywiście to powołanie odkrywa się całe życie – jedna decyzja pociąga za sobą kolejne sytuacje, w których Bóg oczekuje naszego “tak”.

4 kroki do odkrycia powołania

1. REFLEKSJA

Dziś bardzo mało rozmyślamy, raczej chcemy dużo doświadczać. U progu dorosłości potrzebna jest refleksja na temat tego, kim jestem, jak chcę przeżyć moje życie, jakie są moje mocne i słabe strony, czy czuję się darem. Odkrywanie powołania trzeba zacząć od takiej właśnie osobistej refleksji.

2. MODLITWA

Drugi krok to modlitwa, bo warto o powołaniu porozmawiać z Kimś, kto nas stworzył, z Kimś, kto nas najlepiej zna. Potrzebne są chwile adoracji, ciszy, czytania Słowa Bożego. Pismo Święte mówi nam, kim jest Bóg, kim jest człowiek, jak Bóg nas widzi. I właśnie w czasie modlitwy możemy z jednej strony usłyszeć Boga, a z drugiej własne serce. Mamy ku temu wrażliwość dwojakiego rodzaju – wertykalną i horyzontalną. Ona pokazuje nam jak rozeznać swoje powołanie w odniesieniu do Boga i w odniesieniu do ludzi. Dzięki temu możemy też odkryć, jak wiele sami z siebie możemy dać.

  • Pierwsza wrażliwość to podobieństwo do Jezusa. Można ją odczytać tylko poprzez czytanie Słowa Bożego. Kiedy pochylamy się nad jakimś fragmentem, słowo lub gest Jezusa, które nas poruszają, będą znakiem, że w tej kwestii właśnie mamy się do Jezusa upodabniać. Dla jednych to będzie dobroć, dla innych miłosierdzie, dla kogoś jeszcze wolność i wiele wiele innych…
  • Druga jest wrażliwość na potrzeby świata, braki czy ludzkie nędze, w które chcemy wejść i zaangażować się, by je naprawić. To może być budowanie rodziny pełnej miłości, która będzie świadectwem w świecie z zagubionymi wartościami, może to być pomoc osobom chorym czy bezdomnym, ale też pragnienie dawania świadectwa niewierzącym (wrażliwość misyjna). To wszystkie te przestrzenie, na które nie boimy się poświęcać swojego czasu mimo różnych powierzonych nam obowiązków.

3. TOWARZYSZENIE

Kolejny krok, jaki trzeba wykonać w rozeznawaniu powołania to pozwolić, aby ktoś nam pomógł odkryć głos Boga i go zweryfikować. Warto zawsze w tej kwestii poradzić się drugiego człowieka. Może to być kapłan, osoba konsekrowana, ale też osoba świecka, wierna swojemu powołaniu  – np. gdy młodzi ludzie rozmawiają o małżeństwie z małżonkami. Spojrzenie drugiego człowieka pokazuje nam, co jest ważne, aby to podjąć, ale też obiektywizuje pewne sprawy, poznajemy inną perspektywę dla swoich rozterek i lęków. Taka osoba towarzysząca nie tyle “odczytuje” wolę Boga, ale staje się niejako świadkiem relacji między poszukującym a powołującym – Bogiem.

4. DECYZJA

Nie można poszukiwać całe życie, w końcu trzeba zaryzykować. Każda decyzja o wyborze konkretnej drogi oscyluje między lękiem a ryzykiem. W powołaniu nie chodzi o 100% pewności. Niektórzy zwlekają z decyzją aż do czasu, gdy będą zupełnie pewni. Kiedy wybór jednej z dróg ma szanse pół na pół i wskazówka nawet lekko przesunie się na jedną ze stron, to już znak, żeby tej opcji delikatnie przeważającej przyjrzeć się uważnie.

3 rzeczy, które nie pomogą w dobrej decyzji o powołaniu

  • Aby dokonać wolnego wyboru, trzeba rzeczywiście dobrze poznać różne opcje. Jeśli ktoś wie, że będzie dobrym ojcem, to może też być dobrym kapłanem. Nie może to być wybór na zasadzie “nie widzę się w życiu zakonnym, więc zostanę żoną”.
  • Kolejna kwestia jest taka, że aby móc jedną z dróg powołania wybrać, a inne zostawić, trzeba wyjść z pełni. Jeśli znajdujemy Jezusa, odkrywamy pełnię – poznajemy siebie w prawdzie. Wszystko chcemy zainwestować dla Niego i innych ludzi. Jeśli nie spotkamy Jezusa naprawdę, wybór powołania będzie wypływał z jakiegoś braku – uzupełniamy sobie niedostatki wchodzeniem w małżeństwo czy kapłaństwo.
  • Ostatnia kwestia to trudne doświadczenia, które mogą nas hamować przed wyborem konkretnej drogi. Proces rozeznawania powołania to szansa na uporządkowanie zranień z całego życia. Może ktoś ma przykre doświadczenia z domu rodzinnego: trudna rodzina, może rozwód, brak rodziców, ciężkie choroby, przemoc. Nierzadko można wtedy pomyśleć “rodzina nie jest dla mnie”. Ale doświadczenia nas nie determinują. Można je przepracować. Powołanie nie może być ucieczką od trudności, obaw i kompleksów. To, co najbardziej pomaga w odkryciu swojej drogi to zasłuchanie w wolę Boga, poznanie Jego miłości i przyjęcie jej.

 

Czy można się minąć z powołaniem?

W Kościele w przypadku każdego powołania mamy solidne przygotowanie. Przed ślubem jest narzeczeństwo, do małżeństwa trzeba dojrzeć. O to apeluje papież Franciszek – lepiej nie brać od razu ślubu niż wziąć go z byle powodu. Księża z kolei mają kilka lat przygotowania w seminarium. Jeśli ktoś na 3., 4. roku stwierdza że kapłaństwo nie jest dla niego, to nie jest porażka, ale znak, że Bóg zaprasza go do czegoś innego. Podobnie w zakonach – w niektórych śluby wieczyste poprzedza nawet 8-10 lat przygotowania. Zawsze dany jest nam czas na odkrycie swojej drogi i upewnienie się. Błędy się zdarzają. Kościół może udzielić dyspensy. Ale to zdarza się bardzo rzadko.

Odwagi!

Często młodzi ludzie boją się, że się pomylą. Trzeba wtedy pamiętać, że Panu Bogu zależy jeszcze bardziej niż nam, bo to powołanie to naprawdę droga szczęścia i spełnienia.

Jak odkryć swoje powołanie? Poradnik praktyczny

Siostra Anna Maria Pudełko


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje świadectwo bycia w oazie

W oazie jestem 6 rok. Wszystko zaczęło się od chęci aby ktoś zaakceptował mnie taką jaką jestem, aby zaakceptował to że wierze i że Bóg jest dla mnie kimś bliskim. Potem poszło jakoś w górki, spotkałam na dyżurze w szkole księdza który pomógł mi dotrzeć do księdza który zajmuje się oazą. On zaproponował mi abym pojechała na oazę modlitwy miedzy czasie formując się. Pojechałam na ONŻ I potem formowałam się pod jego opieką i został moim kierownikiem duchowym i stałym spowiednikiem po czym pojechałam na ONŻ II i dalej formowałam się w małej grupce ale już w Lublinie. Po powrocie z ONŻ II wstąpiłam do diakonii ewangelizacji. Tu kontynuowałam także formacje po ONŻ III. Po 2 latach formacji w diakonii i po doświadczeniach jakie otrzymałam od Boga podjęłam się prowadzenia grupy, zaangażowałam się bardziej w oazie, podjęłam się bycia animatorem liturgicznym. Grupa nadal funkcjonuje sprawnie, wspólnota angażuje się w obstawę Mszę Świętą i w nabożeństwa okresowe na miarę możliwości każdej z gr...

Dary Ducha Świętego

DARY DUCHA ŚWIĘTEGO w nauczaniu papieża Franciszka (cykl katechez wygłoszonych w ramach Audiencji Generalnych w 2014 roku) Duch Święty stanowi to, co ożywia, siłę życiową Kościoła i każdego chrześcijanina z osobna: jest miłością Boga, który z naszego serca czyni swoje mieszkanie i wchodzi w komunię z nami. Jest On zawsze z nami. Jest w nas zawsze, w naszym sercu. Sam Duch jest "darem Bożym" w najwyższym stopniu (por. J 4,10) i sam z kolei udziela tym, którzy Go przyjmują różnych darów duchowych. Kościół wyróżnia ich siedem. Jest to liczba, która symbolicznie mówi: pełnia, całość. Uczymy się o nich przygotowując się do sakramentu bierzmowania, a przyzywamy ich w starożytnej modlitwie nazywanej "Sekwencją do Ducha Świętego". Są to dary: mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej. DAR MĄDROŚCI 1. Tak więc pierwszym darem Ducha Świętego według tego tradycyjnego wykazu jest dar mądrości. Nie chodzi tylko o ludzką mądrość, będącą owocem pozna...

Grzech ciężki czy lekki

C zy to już grzec h ciężki czy jeszcze lekki? Jak je rozpoznać? Ks. Michał Lubowicki - 10.04.17 Normalną drogą gładzenia grzechów lekkich jest praktykowanie chrześcijańskiej miłości, ożywianej uczestnictwem w Eucharystii i przełożonej na język codziennych postaw i działań. Grzechy popełniamy myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Każdy jest brakiem miłości wobec Boga i bliźniego, czyli chybieniem celu, do którego zostaliśmy stworzeni. Gdy wybieramy inny cel, gdy przedkładamy jakieś inne – mniej lub bardziej pozorne – dobro ponad miłość, mamy do czynienia z grzechem. Dzielimy je na lekkie i ciężkie. Na czym polega ten podział? Jak rozpoznać, czy mój konkretny grzech był lekki, czy ciężki? Grzech, na który mogę sobie pozwolić? Nie znajdziemy nigdzie pełnej, konkretnej listy czynów kwalifikowanych jako grzechy śmiertelne, choć czasem wydaje nam się, że jej istnienie znacznie uprościłoby sprawę. Jest to jednak sposób widzenia, który więcej wspólnego ma z prawem niż z miłością. A przecież g...